„Mam dobre obroty, ale nie mam pieniędzy.” - słyszeliście to kiedyś? A może mówicie to sami? Spokojnie, nie jesteście wyjątkami.
W ostatnich miesiącach zrobiłem dziesiątki audytów w firmach zatrudniających od kilku do kilkudziesięciu osób. Branże różne: produkcja, handel, usługi. Niemal wszystkie miały ten sam problem: pieniądze gdzieś znikają. Nie w wielkich przekrętach, nikt też tam nie kradł. Winne były codzienne decyzje. Te „na oko”, „na już”, „bo tak się robi”.
Spisałem sytuacje, które powtarzają się najczęściej i tak powstała lista punktów, w których przecieka kasa. Oto kilka z nich - te, które powtarzają się najczęściej.
1. Premie, które demotywują
52 tysiące miesięcznie - sporo, prawda? Tyle szło na premie w jednej firmie. Zespół był oczywiście zadowolony, ale też zdezorientowany. Okazało się, że 3/4 osób nie wiedziało, za co dostaje premię.
W efakcie premia przestała być motywatorem. Obrót rósł. Zysk – nie. Jeżeli wynagradzasz „staranie się”, to nie dziw się, że nikt nie dowozi wyniku.
2. Przepełnione magazyny
Masz więcej towaru niż pół roku temu? A co ze sprzedażą - stoi? To nie inwestycja, to wyciek. Zamrożony kapitał, zamrożona płynność. W jednej firmie: 190 tys. więcej na magazynie, zero wzrostu sprzedaży. Zamiast reinwestować wkładali kasę w kartony.
3. Dublowanie pracy
McKinsey mówi: 19% czasu biura idzie na duplikowanie zadań. Ja mówię: i tak nie liczą wszystkiego.
Jak to wygląda w praktyce: wchodzisz do firmy – dwie osoby robią to samo, bo „muszą się zastępować”, ale nikt nie zarządza priorytetami. Każdy zaczyna dzień od tego, co lubi. A potem: „Nie wyrabiamy się – trzeba kogoś zatrudnić.”
4. Rabat 10%, zysk -50%
W jednej firmie handlowcy z automatu dawali 10% rabatu. Firma miała 800 tys. przychodu, marża 30%. Kiedy wszystko policzyliśmy okazało się, że przez rabaty zyski na połowie transakcji spadły o ⅓.
Pół miliona rocznie wyparowało.
I najlepsze: handlowcy dostawali premię od obrotu. Czyli: sprzedawali taniej, żeby dostać premię, a firma traciła. Absurd? Tak. Ale realny.
5. Brak rozliczeń projektów
Zamknięcie projektu czesto wydaje się proste: zrealizowane? Zrealizowane. Klient zapłacił? Zapłacił. To teraz idziemy dalej.
Tylko że nikt nie policzył: ile czasu, ile poprawek, ile kosztów? Ile zleceń naprawdę się opłaca?
Brak analizy = brak zmiany. A potem zdziwienie, że firma rośnie, a zyski stoją.
Mógłbym tak dalej: o leasingach, subskrypcjach, decyzjach „na czuja”, braku kontroli budżetów działowych, zatrudnianiu „na ratunek”. Ale nie chodzi o to, żeby zrobić z tego listę do odhaczenia.
Chodzi o refleksję:
Czy wiem, gdzie w mojej firmie zyski przeciekają codziennie po trochu?
Firma nie traci na wielkich błędach. Traci na setkach małych decyzji bez refleksji.
Jeśli czujesz, że u Ciebie też coś przecieka – odezwij się. Zrobimy rzetelny audyt, sprawdzimy, gdzie znika zysk. Bez pięknych słów, w twardych liczbach.